hrPonimirski hrPonimirski
78
BLOG

Korfu o muerte! czyli zamiast drugiej Japonii druga Grecja

hrPonimirski hrPonimirski Polityka Obserwuj notkę 9

W zasadzie sprawa jest prosta. Państwo musi miec jakieś przychody, by móc wydawac pieniądze. Nie chcę wchodzic w dyskusję o sensowności niektórych wydatków, ale one są. Państwo pozyskuje pieniądze zasadniczo na 3 sposoby: podatki, pożyczki, inflacja. Państwo nie może podnieśc za bardzo podatków, bo obywatele by się zbuntowali. Oczywiście państwo robi wszystko, żeby ukryc to, ile zabiera pieniędzy podatnikom. Dywersyfikuje podatki, tak by obywatel nie mógł się doliczyc, ile traci na tym interesie, jakim jest bycie właśnie obywatelem. Inflacja powoduje zachwianie cen i chaos. Więc to co rząd może robic bezpiecznie przez jakiś czas to się zadłużac.

Państwo przeważnie zadłuża się poprzez emisję obligacji. Te obligacje kupujemy my, bo to jest gwarantowany zysk przez państwo i jest to bezpieczniejsza forma niż inwestowanie np. na giełdzie - tzn. tak uważa państwo. Oczywiście OFE za to, że kupują nam te obligacje dostają prowizje. Ponieważ państwo zadłuża się coraz bardziej, więc inwestorzy zaczynają miec podejrzenie czy obligacje są na pewno bezpieczne. Żeby przekonac inwestorów państwo zwiększa oprocentowanie obligacji, więc powstaje silne sprzężenie zwrotne - państwo coraz bardziej sie zadłuża, coraz więcej ma odsetek do spłacania z poprzedniego zadłużania, które dodatkowo jest coraz bardziej oprocentowane. W pewnym momencie nikt nie chce już kupic obligacji, bo to za duże ryzyko i wtedy państwo ma problem. Przynajmniej tak powinno byc w teorii. W praktyce to na mój gust OFE mogłyby sobie w nieskończośc kupowac obligacje, przecież one nic na tym nie tracą a mają zysk. A nawet jak nie wypłącą przyszłym emerytom pieniędzy to i tak nie stracą klientów, bo państwo i tak każe płacic na OFE.

Same obligacje drukuje się, by zapłacic pieniądze budżetówce i miec jakieś fundusze na różne afery przy okazji. Teoretycznie budżetówce też można by przestac płacic, no ale zrobiła by się chryja, a rząd musi udawac, że dba o obywateli (może nawet w tym emerytów), więc rząd płaci, ale przy okazji zwiększa emisję pieniądza (dodrukowuje) - czyli jest inflacja (tzn. ona zawsze jest, ale wtedy coś większa). Czyli generalnie tracą wszyscy, czyli jakby zostali opodatkowani.

To państwo rozdziela jak zabrac i jak potem to rozdac. Jeśli mamy natomiast unię państw (choc niektórzy twierdzą, że państw może byc konfederacja a unia to w sumie superpaństwo), to władzę tej unii zabierają tym państwom pieniądze i potem rozdają tym państwom z powrotem. Oczywiście państwom zostaje częśc pieniędzy wewnętrznie i one sobie dalej wenętrznie je rozdzielają. Jeśli istnieje wspólna polityka monetarna, to istnieje możliwośc zadłużania się w tej wspólnej walucie jak to czyniła Grecja via banki (np. niemieckie). Państwo emituje obligacje, które kupują te banki, a banki pożyczają pieniądze z europejskiego banku centralnego. Zwiększa się więc podaż wspólnej waluty (euro) w obiegu. Podobno Grecja nie napożyczała się za dużo jak na skalę Unii. Grecja ma więc poroblem, który jak wspomniałem możnaby załatwic hiperinflacją, gdyby zobowiązania Grecji były w drahmach a nie w euro, którego Grecja nie może drukowac. Więc Grecja może natomiast spłacic długi tzw. srebrami rodowymi (pięknymi wyspami).

To że Grecja sobie mogła tak bezkarnie wydawac pieniądze spowodowane było tym, że była w strefie euro - miała więc stały dopływ gotówki z eurocentrbanku via banki niemieckie. Ta łatwa gotówka oczywiście zwiększała podaż euro w eurolandzie, ale efekt inflacyjny rokładał się na wszystkie kraje. Mówimy tu o dwóch inflacjach - jednej związanej ze zwiększeniem podaży pieniądza dzięki pożyczkom banków komercyjnych w eurocentrbanku a drugiej hipotetycznej inflacji, która mogłaby pomóc Grecji spłacic zobowiązania.

Grecja oczywiście ominęła sprytnie różne umowy każące jej trzymac deficyt w ryzach. Chodzi mi jednak o pokazania zagrożenia jakie niesie wspólna waluta. Powstaje sytuacja, jak w komunizmie. Jeśli wszystko jest wspólne to zyskują najwięcej ci, którzy biorą najwięcej. Żeby państwo komunistyczne mogło istniec musi istniec system rozdzielniczy (różne bony, kartki, talony etc), a cały system musi byc totalitarny by w ogóle działał. Jeżeli jest wspólna waluta i istnieje taki mechanizm jak opisałem to również ten kto się zadłuży najwcześniej i najwięcej wyciągnie pieniędzy z eurocentrbanku via banki komercyjne via obligacje ten najwięcej zyskuje. Żeby niedopuścic do takiego mechanizmu musi istniec pełna kontrola rozdzielania dóbr. A nie tylko dopłaty, bo jak widac Grecja niezależnie od dopłat mogła ciągnąc pieniądze. Zresztą robiły to inne kraje z grupy PIIGS (świinie) - Portugalia, Irlandia, Włochy (Italy), właśnie Grecja i Hiszpania (Spain).

Splata się więc tu kilka wątków. Przede wszystkim, widac co keynesizm oznacza w praktyce - tzn. stałe wydawanie pieniędzy przez rząd niby dla podgrzania gospodarki skutkuje kryzysem. Dwa - państwo jeśli ma kontrolę fiskalną musi miec i monetarną (bo jak wspomniałem na początku podatki i inflacja to źródła dochodu). Trzy unia będzie chciała dalszego ograniczenia suwerenności państw - czyli zgodnie z logiką punktu dwa) do władzy monetarnej dodac fiskalną, by stac się rzeczywistym superpaństwem, a także pełną kontrolę wydatków - a więc planowanie budżetu dla całej unii - łącznie np. z finansowaniem szkół w Polsce. Cztery - wykupowanie różnych "bankrutów" (co z kolei jest hipokryzją, bo równocześnie istnieje możlwośc anulowania należności podczas bankrutctwa przez firmy, a ostatnio dochodzi ta możliwośc dla bakructwa osób prywatnych).

Ogólnie ze wstąpieniem do unii monetarnej nie należy się spieszyc, ze względu na utratę kontroli nad własnymi pieniędzmi (tzn. my i tak nie mamy, bo rząd "narodowy" robi i tak co chce, ale przynajmniej on musi jeszcze coś udawac), a co za tym idzie utraty wolności obywatelskiej. Do tego dochodzi utrata suwerenności jako państwo narodowe w sensie globalnym (np. poprzez zrzeczenie się polityki fiskalnej) czy lokalnym (poprzez zrzeczenie się części terytoriów i utratę integralności).

Co prawda i tak rośnie polskie zadłużenie, ale póki większośc jego będzie w złotówkach, to skończy się tylko na hiperinflacji i chaosie, a nie totalitarnym porządku eurokratów.

 

"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka